Statystyki są straszne. Osoby odpowiadające w drugiej ankiecie "Nie" prawdopodobnie mają znajomych, którzy to ukrywają. Bo wiadomo - większość osób to ukrywa. Albo ze wstydu, albo ze strachu przed reakcją drugiej osoby, czy braku zrozumienia.
Zacznijmy więc, co to jest autoagresja i dlaczego ludzie to robią?
To celowe zadawanie sobie bólu. Ludzie to robią, bo nie potrafią w inny sposób sobie samym pomóc. Natłok problemów się do tego przyczynia. A więc, jest to ból by ukryć cierpienie. Osoby chore tłumaczą to w sposób przemiany bólu psychicznego w fizyczny.
Wiele osób wyśmiewa takie osoby. Przy zagadnieniu "samookaleczanie" mają przed oczami nastolatka, który tnie się, bo mama piąty dzień z rzędu na obiad zrobiła ziemniaki i jeszcze nie ukrywa swoich ran. Ale tak nie jest. Autoagresja nie zawsze jest tylko głupią chęcią popisania się, to krzyk o pomoc. Niestety dalej spora część osób tego nie rozumie. Osób krzywdzących się fizycznie nie można ignorować, a na pewno nie wyśmiewać.
Jak było ze mną?
Pierwszy raz zaczęłam się okaleczać mając 11/12 lat. Nie były to jakieś głębokie rany tylko takie "podrapania". Nie mam pojęcia czemu to robiłam, nie mam pojęcia. Później był cykl "przerwy", a prawdziwa zabawa z tym zaczęła się kiedy miałam 13/14 lat. Miałam wszystkiego dość, po prostu tego było za dużo. Problemy w domu, problemy w szkole, problemy ze znajomymi i przyjaciółmi. Były wakacje, zamknęłam się w domu, nie chciałam do nikogo wychodzić. Wtedy zaczęło się to całe gówno, depresja, zaburzenia odżywiania, no wszystko. Miałam taki wstręt do samej siebie, że no po prostu nienawidziłam swojej osoby. Kiedyś tak mocno wbiłam żyletkę w skórę, że przecięło, a wręcz rozerwało mi ją do samego mięsa. To wymagało zszycia w szpitalu, ale ukrywałam wszystko przed mamą i weszło w to zakażenie, nieciekawie było. Do tej pory mam dosyć sporą widoczną bliznę, bo jest ona taka "wypukła", że tak powiem. Ogólnie na ręce mam widoczne jeszcze kilka blizn, ale wtedy to, czy zostaną blizny nie miało znaczenia. I za każdym razem gdy coś się działo szłam do pokoju, nacinałam swoją skóre kalecząc się i patrzyłam jak krew spływa mi po ciele. Brzmi strasznie, ale ja widziałam w tym jedyny ratunek i w pewnym sensie to przynosiło ulgę. Kiedy byłam bezradna, kaleczyłam się, kiedy byłam zła, kaleczyłam się, kiedy spojrzałam kolejny raz w lustro, kaleczyłam się, kiedy ktoś podniósł na mnie głos, kaleczyłam się. To brzmi jak błahostka, nawet z mojej perspektywy czasu, ale to przez co przechodziłam było okropne. Być może trudno Wam to sobie wyobrazić. Czułam się jak takie najgorsze gówno, bo nie wiedziałam co mam robić. Na dodatek wszyscy się ode mnie odwrócili. Byłam sama, sama z tym wszystkim. Rozmawiałam z kilkoma ludźmi przez internet, ale bałam się o tym powiedzieć. Wstydziłam się. Kiedy już nadszedł ten dzień, kiedy komuś o tym powiedziałam, usłyszałam tylko "nie rób tego". A co do ta, co dadzą te słowa "nie rób tego"? Nie dadzą i nie dały nic, bo to jest w pewnym sensie jak uzależnienie. Nad tym nie da się panować. Osoba, która się samookalecza ciągle o tym myśli, więc czuje, że musi to zrobić, bo nie ma innego wyjścia. Ile bym dała wtedy za jedno "rozumiem"..
Bardzo mi żal młodych dziewczyn, które robią to "dla mody". Cięcie się to jest w pewien sposób zwrócenie na siebie uwagi i one najwyraźniej chcą to zrobić. Nigdy nie zaczynaj się okaleczać, bo to jest uzależnienie psychiczne. A ryzyko samobójstwa wzrasta u takich osób nawet o 50%.
'Co 30 sekund komuś ubywa krwi przez samotność
Co 60 sekund ktoś umiera przez brak zrozumienia'
Nigdy nie powinieneś poniżać osób, które się okaleczają. Autoagresja to jeden krok do samobójstwa. Jeśli ubliżasz lub wyśmiewasz taką osobę możesz być jej przyczyną samobójstwa.
Jak starać się pomóc takiej osobie?
- Nie złość się na nią i przede wszystkim nie krzycz. Wytłumacz jej spokojnie, że jest dla Ciebie ważna i bardzo nie chcesz aby się krzywdziła.
- Nie oczekuj, że zmiana nadejdzie z dnia na dzień, ponieważ problem jest trudny i wymaga czasu.
- Nie baw się w terapeutę. Bądź po prostu dobrym przyjacielem.
- Nie próbuj powstrzymać jej w chwili kiedy próbuje się okaleczyć. Zaproponuj rozmowę. Spróbuj przekonać ją, że jeśli powie Ci o problemie to będzie jej lepiej na sercu.
- I błąd, który popełnia wiele osób, nie każ obiecać jej, że nigdy więcej tego nie zrobi. Nie obiecuj swojej pomocy tylko wtedy, kiedy przestanie się kaleczyć. Nie zostawiaj jej z tym samej.
Rady typu "będzie dobrze", "uśmiechnij się" są bez sensu. Oni nie mają powodu do uśmiechu, tak im się przynajmniej wydaje. Pomocą dla takich osób może być psycholog, czy psychiatra, ale takie osoby zazwyczaj nie biorą pod uwagę takich rozwiązań, nie chcą być brane jako osoby "nienormalne". Im tak naprawdę wystarczy sama rozmowa, możliwość wygadania się i świadomość, że mają kogoś bliskiego obok.
Jaka jest moja rada dla osób, które to robią?
Z pewnością jest Was tu parę. Przede wszystkim rada Olivera:
I tak, tak wygląda typowa żyletka osób tnących się. Przetłumaczę od razu, jakby ktoś nie wiedział, bo znam to praktycznie na pamięć haha:
"Ktoś dał mi swoją ostatnią żyletkę dzisiaj. Chciałem tylko powiedzieć każdemu kto przechodzi przez to gówno, ciecie się nie jest odpowiedzią. Też krzywdziłem siebie dawniej mając niedzieję, że to mi pomoże, ale to nigdy nie działa, to zawsze wraca 2 razy bardziej. Zaufaj mi - porozmawiaj z przyjacielem, po prostu pozbądź się tego, to pomaga bardziej niż możesz sobie wyobrazić. Możesz myśleć, że nic nie ma sensu bo nikt nie może ci pomóc ale to nie ma znaczenia - po prostu pozbądź się tego z głowy i na świecie wszystko się zmieni. To i muzyka - mam nadzieję, że my również. Jeśli kiedykolwiek poczujesz chęć cięcia się idź posłuchać sempiternal, posłuchaj słów. Wszyscy czujemy tak samo ♥" ♥♥♥
Ja niestety do tej pory się z tym borykam szczerze mówiąc. No ale cóż. Posłuchaj - na tą chwilę może to wydawać Ci się mało ważne. Blizny mogą wydawać Ci się tematem zbędnym, bo liczy się to, że zrobisz sobie krzywdę prawda? Kiedyś na pewno z tego wyjdziesz i uwierz mi na słowo, blizny oszpecają bardzo. Nawet nie waż się myśleć teraz "no i co z tego". To naprawdę wydaje się błahostką, ale tak nie jest. Wyobraź sobie, że w przyszłości Twoje dziecko zapyta się Ciebie czym są te blizny. Co mu powiesz? A jeśli będzie chciało robić to co mama/tata? Teraz pomyśl co muszą czuć Twoi bliscy. Co musi czuć Twoja przyjaciółka/przyjaciel, którzy starają Ci się pomóc, ale nie mogą? Również są zagubieni. A rodzice? Nie wiedzą co robią źle. Twoje życie jest czymś wyjątkowym. Zobacz ile osób pragnie żyć, ale chorują na nieuleczalną chorobę i zostało im kilka miesięcy życia. Jeśli ukrywasz to wszystko przed bliskimi, nie bój się i im to powiedz. Wytłumacz, że jesteś zagubiony, a chcesz już z tym przestać. Na początku mogą być wściekli, ale to będzie złość ze smutku. Z czasem zrozumieją i na pewno od razu będą starali robić wszystko aby Ci pomóc. Jeśli potrzebujesz z kimś pogadać, napisz do mnie śmiało na fb *klik* (gdyby komuś się nie otwierało, to na moim prywatnym asku jest jeszcze link). Postaram się jakoś doradzić, w końcu już wiesz, że byłam w podobnej sytuacji co Ty. Nie będę Cię oceniać, tylko postaram się pomóc. Samookaleczanie nie pomoże, w końcu gdyby pomogło to zrobiłbyś to tylko raz, a sam wiesz, że to się ciągnie i ciągnie. Nie wiem, czy ta notka komuś pomoże, bo wiele osób zwleka z pomocą i odrzuca każdy argument, ale weź sobie to do serca, przemyśl to co robisz i zobacz ile osób tym krzywdzisz, bo nie tylko siebie.
Świetny post. Naprawdę. Masz bardzo dużo racji, i piszesz tak jak jest naprawdę ;)
OdpowiedzUsuńMiło :) ♥
Usuń51 year-old Community Outreach Specialist Danielle Klagges, hailing from Vanier enjoys watching movies like Defendor and Dowsing. Took a trip to Kalwaria Zebrzydowska: Pilgrimage Park and drives a Ford GT40 Roadster. oryginalne zrodlo
OdpowiedzUsuń