sobota, 3 października 2015

#zostańwege5 Jak postrzegam mięsożerców?

Ten temat jest dość sprzeczny.. Nie wiem, czy będę potrafiła dość zrozumiale się wypowiedzieć, ale postaram się. :)

Mięsożercy dzielą się na kilka grup: na tych nieświadomych, tych neutralnych oraz wyśmiewających i wręcz dumnych z jedzenia mięsa. No i oczywiście do każdej z tych grup podchodzę inaczej i inaczej ich postrzegam.

Tych nieświadomych
Oczywiście ludzi nieświadomych próbuję czasami uświadomić o tym co się dzieje na fermach, ale nie tak od razu. Miałam np. sytuację w szkole, że na rosyjskim mieliśmy opowiedzieć coś o sobie. Powiedziałam, że jestem weganką i od razu wszyscy w szoku. Nawet pani przyznała, że ona nie potrafiłaby bez mięsa wytrzymać tygodnia. Od razu widać, że to ludzie nieświadomi. W tej sytuacji po prostu się uśmiechnęłam i tyle. Moje uświadamianie kogoś nie polega na tym, że od razu będę podchodzić do wszystkich i opowiadać o całej idei bycia wege. Jeśli ktoś do mnie podejdzie i się będzie pytał dlaczego, czemu, po co itd to wtedy wszystko opowiem. Przecież nic na siłę, prawda?

Tych neutralnych
No i wiem, że większość osób tutaj taka jest. Chodzi mi o mięsożerców, którzy wiedzą o całym procesie zabijania zwierząt w rzeźniach, a i tak jedzących mięso. Cóż.. to trochę przykre dla mnie. Wiecie, że jestem osobą bardzo wrażliwą i nie ukrywam, że przez takich ludzi potrafię się rozpłakać. Nie chcę tutaj nikogo urazić, ale to jest po prostu smutne, bo to jest brak empatii do drugiego stworzenia.. Wiem, że jest maltretowane przed śmiercią, ale lubię smak mięsa. Nie, wcale nie lubisz smaku mięsa, tylko lubisz przyprawy do mięsa. Kotlety sojowe zrobione w tych przyprawach smakują identycznie, wierzcie mi na słowo. 


Bo świnie są jednymi z inteligentniejszych stworzeń. Można je nawet wytresować jak psy.

Tych wyśmiewających i dumnych z jedzenia mięsa
Natrafiłam się już na takie osoby, bo jest ich mnóstwo. Uważają, że "wegetarianizm to choroba" i jak można nie jeść mięsa? Zwierzęta są po to żeby je zabijać itditd. Nie rozumiem tych ludzi. Zazdrościcie nam, że jesteśmy zdrowsi i w wielu przypadkach szczuplejsi? Wyśmiewacie kogoś, kto jest dobry. Czemu nie potraficie zrozumieć, że rośliny nie mają układu nerwowego, tak jak my, czy zwierzęta? Oderwiesz kawałek rośliny to odrosną, a czy jak ktoś odrąbie ci nogę to ona odrośnie? Wspieracie zadawanie cierpienia to przynajmniej nie wyśmiewajcie ludzi, którzy się temu sprzeciwiają. Zwierzęta czują tak jak my, potrafią nawet płakać, bo one rozumieją co się za chwilę stanie. To tak jakbyście jechali na pewną śmierć z rodziną. Wiecie, że Wasza mama, czy tata, czy ktokolwiek bliski zaraz zostanie zaciągnięty do jakiegoś pomieszczenia i albo przebiją mu głowe, albo poderżną gardło i będzie powoli umierał w męczarniach, albo wymyślą coś innego.



A historia tego byczka jest pewnie niektórym znana. Szedł na pewną śmierć pod nóż rzeźnika. Jednak wydarzyło się coś, co wstrząsnęło wszystkimi pracownikami tej rzeźni. Byk rozpłakał się i klęknął przed rzeźnikiem. Właściciel rzeźni powiedział, że ludziom wydaje się, że zwierzęta nie płaczą, a ten byk podobno szlochał jak dziecko. Pracownicy rzeźni postanowili zebrać pieniądze na wykup byczka i oddali go fundacji, gdzie będzie żył spokojnie do końca swoich dni.



To jest niewiarygodne jak ludzie wiedząc o tym wszystkim dalej zajadają się kotletem na obiad. Nie potrafię tego zrozumieć, naprawdę.

Tu filmik, gdzie uratowane zwierzęta po raz pierwszy dotykają ziemi *klik* 

Podsumowując, mięsożercy, którzy wyśmiewają są dla mnie najgorszymi ludźmi na świecie. Choć nadal nie potrafię zrozumieć tych, którzy wiedzą o wszystkim, a nie zmieniają swoich nawyków, cóż..

czwartek, 17 września 2015

Pro-ana, pro-mia

Kolejny z proponowanych tematów. Ogólnie to jest mi mega miło, że jest tu taka aktywność! To jest cudowne, że z taką chęcią tutaj zaglądacie i czytacie moje wypociny ♥

Zacznijmy od tego czym właściwie jest pro-ana i pro-mia. Rozwinięcie tych skrótów to: promowanie anoreksji, promowanie bulimii. Osoby 'praktykujące to' uważają to za coś wręcz cudownego. Kierują się słowami "To co mnie żywi, niszczy mnie" 



Powiedzmy sobie szczerze, to jest igranie z życiem. Na anoreksje i bulimie umiera od 7 do 10% chorych. A statystyki rosną. 


To jest jakiś żart. Najczęściej wpisywane zagadnienia w wyszukiwarkę.. Nie rozumiem jak ktokolwiek może domagać się wpadnięcia w jakąkolwiek chorobę. Takie osoby wyobrażają sobie anoreksje i bulimię chyba jako "dietę" dzięki której pozbędą zbędnych kilogramów. W rzeczywistości tak nie jest. Głodzisz się i nie możesz znieść swojego widoku w lustrze. Krzywdzisz siebie tylko dlatego, że masz zaburzony obraz własnego ciała. Do tego dochodzą problemy z sercem, nadmierne wypadanie włosów, słabszy stan skóry etc. 


Pro-ana i pro-mia wkracza najczęściej w życie dziewczyn, które w rzeczywistości są bardzo szczupłe. Są zaślepione kompleksami i właśnie przez m.in media dążą do bycia 'ideałem piękna', który tak naprawdę nie istnieje. 

Znalazłam na blogu jakieś dziewczyny, która najwyraźniej żyje pro-ana. 

Alfabet motylków:

A – Anoreksja, moja królowa- upadły Anioł, który niszczy moją duszę
B – Bulimia, moja koleżanka i Bezsilność, co wkrada się w życie
C – Chudnięcie, im więcej tym lepiej…
D – Doskonałość, zawsze daleka
E – Egoizm, wcale nie myślę tylko o sobie/ ED zaburzenia odżywienia
F – Figura,wciąż nie ta upragniona

G – Głodówka, szczyty wytrzymałości
H – Hamowanie głodu tabletkami…
I – Izolacja, tylko ja i Ana
J – Jedzenie, surowo zabronione!
K – Kalorie, obsesja liczenia i Kłamstwo, które jednak triumfuje
L – Lustro, którego oblicze sprawia rozpacz
Ł – Łzy, płynące po twarzy
M – Miłość do Anoreksji i kości/ Męczarnia przez katowanie się ćwiczeniami
N – Nienawiść do swojego ciała
O – Obiektywne spojrzenie, którego mi brak
P – Pragnienie, bycia piękną
R – Restrykcje wobec samego siebie i Realizm, którego nie znajdziesz we mnie
S – Satysfakcja, jest cudowna
T – Thinspiracje, które pomagają/ Thin, do tego dążę
U – Ukrywanie niejedzenia, ciągły stres
W – Ważenie się, chwila niepewności
Z – Zero, wymarzony rozmiar

Co to są za bzdury. Najgorsze, że takich rzeczy w internecie jest mnóstwo. Nieraz już natrafiłam się nawet na aska dziewczyn, które zachęcają do pro-ana i pro-mia. Jeśli widzicie takie konto, to natychmiast je zgłaszajcie. Te niczego nie świadome dziewczyny swoimi wypowiedziami i wstawianiem zdjęć wręcz wychudzonych dziewczyn, wzbudzają poczucie winy, że ktoś coś zjadł.. 

                                   

Ten film doskonale to ukazuje.

A więc, co sądzę o pro-ana i pro-mia?
No tak podsumowując to jest to samo jakby ktoś dążył do zachorowania na raka.. Dzięki temu się nie chudnie, dzięki temu wyniszczasz organizm. Anoreksja i bulimia najpierw niszczą psychicznie, a później fizycznie.. Nie masz siły chodzić, a kiedy próbujesz z tym walczyć twój organizm, m.in żołądek, odmawia posłuszeństwa. W to bardzo łatwo wpaść, a bardzo trudno wyjść. Pamiętaj, że rozpowszechniając pro-ana i pro-mia możesz być przyczyną popełniania samobójstwa przez osoby chore. 

Jeśli chcesz schudnąć udaj się do dietetyka. Nie licz kalorii, nie ograniczaj jedzenia do magicznej liczby 1000kcal. Przeciętny nastolatek w okresie dojrzewania powinien dziennie spożywać 2600kcal. Anoreksja i bulimia to choroby, które mogą doprowadzić do śmierci. Z tym trzeba walczyć, a nie do tego dążyć. Więc tak jak pisałam, jeśli zobaczycie gdziekolwiek osobę uważającą za anoreksje lub bulimię za coś cudownego, zgłaszajcie to konto jak najszybciej. Przekonywanie tej osoby, że to jest złe może nic nie dać. Tego trzeba się po prostu pozbyć z internetu. 


sobota, 12 września 2015

#zostańwege4 Jak powstrzymać się przed pokusą?

Wspaniale, mam temat! Haha, dziękuję za podrzucenie tematu, bo w głowie mam kompletną pustkę i nie wiem o czym pisać :D ♥

Chyba każdy tutaj wie, czym jest weganizm i wegetarianizm. Osobiście nie uznaje żadnych "odmian", bo według mnie czegoś takiego nie ma. A więc: z doświadczenia wiem, że ogromna ilość osób będących na diecie wegańskiej i wegetariańskiej miało w trakcie swojej diety pewne "załamania". Wegetarianie sięgali po parówki, weganie po jogurty. A dlaczego? Dlatego, że oczywiście wiadomo, że wegańskich i wegetariańskich gotowych (bo nie mówię tutaj o owocach, warzywach itd) produktów jest mniej. Aby znaleźć parówki wegetariańskie problemu nie mają osoby mieszkające w większych miastach, tak samo jest z jogurtami wegańskimi. Problem mają osoby, które mieszkają w małych miasteczkach, wtedy dobrze jest sobie samemu gotować. 

Czy ja miałam takie napady "pokusy"?
No wstyd się przyznać ale miałam. To było na początku przejścia na wegetarianizm. Wracałam z Egiptu do Polski rok temu, no a że nie mieliśmy jedzenia ze sobą w samolocie, a moje śniadanie było bardzo skromne to nie jadłam nic przez jakieś 6 męczących godzin. No bo były problemy z samolotem do Polski, to stres i nerwy. Później łażenie po tym lotnisku, stanie w kolejkach itditditd. No i jak w końcu doleciałam do Polski to byłam taka głodna, że nawet nie patrzyłam co jem i zjadłam wtedy jakąś zapiekankę z mięsem. Po prostu nie wytrzymałam. Miałam takie poczucie winy przez kilkanaście dni i w sumie do tej pory mam. A jak teraz sobie z tym radzę?

Ten sposób w moim wypadku działa bardzo łatwo. Wystarczy, że spojrzę na ser i przypomni mi się ten filmik


Tak samo jest z mięsem, czy jajkami. Ogólnie polecam wam kilka fanpage na fb, m.in Kurę Fatimę  Mieszkańcy Warszawy być może ją znają :D Fatima została zabrana z fermy i mieszka teraz w bloku, tak w bloku, w Warszawie. Spaceruje często z opiekunem obok po ulicach, więc być może ktoś ją widział :) Oraz Świnkę Lily która również mieszka w Warszawie i spotkał ją podobny los (: One obie pokazują, że wszystkie zwierzęta 'hodowlane' są jak te
nasze domowe, czyli psy, koty itd.
Podsyłam Wam jeszcze filmik opiekuna Fatimy, który znajdziecie również na fanpage *klik*
Moją radą jest to, aby tak jak ja, patrząc na produkty od zwierzęce zapamiętać m.in ten filmik, który wstawiłam. Pamiętajcie, jeśli nie odebralibyście życia drugiemu stworzeniu, nie płaćcie komuś aby robił to za Was.


Nie odbieraj życia innym dla własnej wygody.

                              

niedziela, 6 września 2015

Trochę o mnie

Tak, tak wiem. Nie było mnie tu dość długo. Nie bijcie!
Przepraszam za tak długą nieobecność, no ale wakacje, a teraz szkoła, która ma jednak swoje wymagania i jest ciężko. Nadal nie mam pomysłu na notkę. Kiedy już zaczynam coś pisać pod sam koniec uważam, że to nie ma sensu i kasuję wszystko, omg. No więc dobra, postanowiłam zrobić to takie "Q&A", po prostu żebyście mnie- może -lepiej poznali. :) (co w sumie nie będzie Q&A, bo będę po prostu o sobie opowiadać haha x)



Tak w sumie nie wiem co mogę Wam o sobie powiedzieć. Mam na imię Ola i mam 16 lat (a w sumie 15, bo dopiero 20 września kończę 16, omg). Mieszkam w Łodzi. Żadne zaskoczenie, bo większość z Was to wie. Uwielbiam piercing i w przyszłości chciałabym aby był to mój zawód. No niestety otoczenie nie pozwala mi na kolczyki, które chcę mieć, bo po 1 jestem w technikum, a na praktykach to nie będzie pewnie dozwolone, omg kocham cię Polsko.. Niektórzy mogą zapytać dlaczego poszłam na taki kierunek w technikum (geodezję), skoro chcę w przyszłości robić coś innego. Szczerze mówiąc sama nie wiem. Może dlatego, że nie chciałam iść do liceum, bo uważam, że to strata czasu, a wybór profilów w technikum, w moim mieście, jest bardzo ubogi.. Jestem przyjaźnie nastawiona do ludzi, no chyba, że ktoś nie ma do mnie szacunku, a to działa w dwie strony :) Swojego czasu miałam okropne problemy psychiczne, jak pewnie wiecie z poprzednich notek. Nadal niestety bywają (swoją drogą coraz częściej..) gorsze dni. Uczę się kochać życie, co mi nie wychodzi haha xx. Kiedyś byłam bardzo zamknięta w sobie i problemem było pójście do sklepu aby odezwać się do pani za kasą. Teraz mogę przyznać, że moja nieśmiałość powoli zanika, chętniej rozmawiam z ludźmi i coraz mniej odczuwam przy tym stres :)  Mam również swoje wady, które oczywiście dostrzegam. Jestem bardzo leniwa, baaaardzo. Czasem do tego stopnia, że nie chce mi się wstać po coś, co leży obok na stole.. Mam nerwicę przez co bardzo szybko i bardzo łatwo się denerwuję, choć również nad tym pracuję. Na dodatek jestem okropną zazdrośnicą. Czasami się sprzeczam nawet kiedy wiem, że nie mam racji (typowa kobieta haha) ale też potrafię przyznać się do błędu. Dużo osób mówi, że mam 'straszny wzrok' i nawet moi znajomi przyznali, że wyglądam na wredną osobę. To fakt - bywam wredna (mniej niż kiedyś), ale nie jestem taka na co dzień. Staram się być sympatyczną (odstraszam wyglądem i nie chce też charakterem xx) osobą. Uważam, że dosyć łatwo nawiązuje nowe znajomości, choć jeszcze trochę tej nieśmiałości we mnie jest xx. Jedną z najlepszych osób jaką znam jest moja mama. Naprawdę, z moją mamą mam najlepsze kontakty na świecie. Nasze rozmowy są czasami tak chore, że niektórzy się dziwią jak tak może rozmawiać matka z córką, no ale cóż haha. A jedna z rzeczy, których w sobie nienawidzę to to, że nie potrafię zatrzymać przy sobie ludzi. Nie potrafię o kogoś 'walczyć'. Jeśli ktoś np przestaje się do mnie odzywać to ja nie robię nic w kierunku aby naprawić kontakt, bo po prostu jest mi przykro i tak straciłam wiele najważniejszych osób w moim życiu. Mam ogromny dystans do siebie. Moją słabą stroną jeśli chodzi o nauke są przedmioty ścisłe (poproszę o brawa, bo poszłam do technikum gdzie ścisłe są rozszerzone). Boje się ufać ludziom, bo już kilka razy przejechałam się na zasadzie, że jeśli powiesz komuś o swojej słabej stronie, to on to później wykorzysta. Ale szybko można zdobyć moje zaufanie, a później wszystko się powtarza.. Jestem negatywnie nastawioną osobą, do wszystkiego. Postrzegam rzeczywistość bardzo źle. Dużo moich bliskich denerwuje się przez to, że nie robię nic w celu aby to naprawić i dlatego trudno odnaleźć mi w kimkolwiek zrozumienie.


Jeśli ktoś zrozumiał co chciałam przekazać tym gifem, no to.. :)

Dobra, koniec tego smutnego gadania. W sumie nie wiem co mogę jeszcze tu dodać, niektórzy pewnie nie dowiedzieli się niczego nowego. :D Pomysły na notki dawajcie na asku (tylko nie żadne religie). Have a nice day xx ♥

A no i zapomniałabym. Wyświetleń jest ponad 2000 ♥ I to jest cudowne, bo odwiedzacie mojego bloga nawet w momentach, kiedy nic nowego tu nie ma. ♥ Za co Wam baaardzo, bardzo dziękuję ♥



wtorek, 21 lipca 2015

Piercing

Mała notka o jednym z moich zainteresowań ☺ Pewnie nie będzie to dość długie, ale ktoś prosił, więc poświęcę na to czas.
Jak większość z Was wie bardzo interesuje się piercingiem. Posiadam tunele 16 i 14mm, także jeden malutki, bo ma ok. 1,6mm, a z kolczyków to rook, inner conch, tragus i helix, których zdjęcia pokaże niżej. Zdjęcia z internetu oczywiście

Rook

Helix

Tragus

No i na przykładzie Hani, inner conch. Mój jest na podobnej wysokości, bo o taki prosiłam ☺

Więc tak, może zaczniemy od tuneli. 
Rozpychanie tuneli wymaga ogromnej cierpliwości. Niewłaściwe rozpychanie przyniesie wiele skutków ubocznych jak; słoneczko , blow out który jest bardzo częstym skutkiem szybkiego rozciągania, czy rozerwanie kanału. Słoneczko zazwyczaj już niestety zostanie, nic sie z tym nie zrobi, ale to nie boli ani nic tylko jest po prostu nieestetyczne. Żeby pozbyć się blow out należy zmniejszyć rozmiar tunela, masować płatek ucha i psikać np octenisteptem. Najważniejszą zasadą jest również rozpychanie 1mm na miesiąc, chociaż to zależy od organizmu. Pamiętajcie, że rozciąganie nie jest zbytnio bolesne, więc jeśli poczujecie ból przy wkładaniu większej spiralki/tapera to cofnijcie ją do tyłu. 

A no właśnie, a co lepsze, spiralka czy taper?
Zdecydowana większość piercerów poleca tapery, bo spiralki mają to do siebie, że zaczyna się np 2mm, a kończy na 14mm, co może skończyć się skutkami opisanymi powyżej. Ja osobiście rozciągałam i tym i tym, ale częściej spiralkami i bardzo często miałam to wszystko co wyżej. Ale już jest ok. Bardzo ważne żeby przed rozciąganiem posmarować ucho i rozpychacz czymś tłustym. 

Czy w tym można spać?
Jak najbardziej. To tak samo jak ze zwykłymi kolczykami. To nie uwiera ani nic, nie czuje się tego. Jeśli zdejmie się tunel na noc to rozmiar może się zmniejszyć nawet o 2mm ze względu na szybką regeneracje ucha.

Co z higieną?
O tunele bardzo trzeba dbać. Ucho wydziela taką substancje, której zapach nie jest za bardzo przyjemny, dlatego trzeba myć i tunel i ucho.

A co jeśli tunele mi się znudzą? Czy uszy się zrosną?
To naprawdę zależy. Na to nie ma prostej odpowiedzi. To zależy od organizmu. Znacie Matta, perkusiste BMTH, jego największy rozmiar tuneli to ok. 30mm. W ostatnich latach miał coś ok 25mm, a teraz nie ma wcale, bo się zrosły. Tak samo Oliver, który miał ok. 20mm w młodości. Niektórym nawet 15mm się całkowicie nie zrośnie, także to zależy.

Plugi i tunele, najlepsze materiały
Według mnie najlepszym materiałem jest drewno. Drewniane plugi świetnie się sprawdzają, ponieważ są i lekkie i pozwalają uchu oddychać przez co prawie w ogóle nie ma tej wydzieliny, o której mowa była wyżej. Osobiście bardzo polecam sklep pierce of cake z którego zawsze zamawiam kolczyki i jestem mega zadowolona. ☺

To chyba tyle na temat tuneli, nie wiem co jeszcze mogę tutaj dodać. Więc teraz czas na kolczyki.

Dlaczego wybrać piercera, a nie kosmetyczke?
Kosmetyczka przede wszystkim nie sterylizuje pistoletu, a wiadomo, że przez krew można się zarazić najróżniejszymi chorobami, więc np jeśli przed tobą była przekłuwana osoba chora, ty bardzo szybko się tym zarazisz, to nie jest bezpieczne. Piercer ma jednorazowy sprzęt do przekłuwania. Używa 100% higieny. Dlatego ja zawsze wybieram się do piercera. Mała reklama, osoby z Łodzi zainteresowane piercingiem zapraszam do Basi, do salonu Od Świtu do Zmierzchu ♥ 

Ile goi się przekłucie?
Zależy od przekłucia oczywiście. Większość kolczyków w uszach goi się ok. 3 miesiące. Przez ten czas nie można kąpać się w jeziorach i innych zbiornikach wodnych oraz przemywać przekłucie octeniseptem, o czym na pewno poinformuje Was piercer. :) 

Ile kosztuje przekłucie?
Tak samo, zależy od miejsca przekłucia, salonu i typu kolczyka. Jeśli jesteście uczuleni to piercer włoży wam bioplast. W salonie, do którego ja chodzę, przekłucie chrząstki kosztuje 80zł, a 100zł jeśli bioplast. Wiem też, że przekłucie wargi, nad którą ciągle myślę kosztuje 100zł, a bioplast 120zł, ale Basia mówiła mi, że lepiej włożyć ten kolczyk z bioplastu, bo chroni szkliwo zębów :) 

No i teraz pytanie, które często od Was dostaje, jak przekonać rodziców?
Nie mam pojęcia jak ich przekonać. Rodzice są różni :D Najlepiej chyba, tak jak w każdym przypadku, pokazać im, że jesteście świadomi swojego wyboru i wiecie jak o to dbać. Poopowiadać im trochę o tym, może jak zobaczą, że naprawdę trochę się na tym znacie to Wam pozwolą. Jeśli nie, to trudno, trzeba się wstrzymać i poczekać te kilka lat :D A, i pamiętajcie, że żadne przekłucia, które zrobią Wam znajomi nie wchodzą w grę. To, że ktoś kogo ten znajomy już przekłuwał, nie miał żadnych 'skutków ubocznych' to nie znaczy, że Wy nie będziecie ich mieć. Lepiej uzbierać sobie pieniądze, iść do piercera i mieć pewność, że będzie to robione w 100% bezpiecznie. ☺

niedziela, 19 lipca 2015

Autoagresja

Choroba, na którą cierpi spora część osób. Jak większość z Was wie i ja kiedyś byłam baaardzo, że tak powiem 'zagłębiona w tym temacie'.

Statystyki są straszne. Osoby odpowiadające w drugiej ankiecie "Nie" prawdopodobnie mają znajomych, którzy to ukrywają. Bo wiadomo - większość osób to ukrywa. Albo ze wstydu, albo ze strachu przed reakcją drugiej osoby, czy braku zrozumienia. 

Zacznijmy więc, co to jest autoagresja i dlaczego ludzie to robią?
To celowe zadawanie sobie bólu. Ludzie to robią, bo nie potrafią w inny sposób sobie samym pomóc. Natłok problemów się do tego przyczynia. A więc, jest to ból by ukryć cierpienie. Osoby chore tłumaczą to w sposób przemiany bólu psychicznego w fizyczny.

Wiele osób wyśmiewa takie osoby. Przy zagadnieniu "samookaleczanie" mają przed oczami nastolatka, który tnie się, bo mama piąty dzień z rzędu na obiad zrobiła ziemniaki i jeszcze nie ukrywa swoich ran. Ale tak nie jest. Autoagresja nie zawsze jest tylko głupią chęcią popisania się, to krzyk o pomoc. Niestety dalej spora część osób tego nie rozumie. Osób krzywdzących się fizycznie nie można ignorować, a na pewno nie wyśmiewać.

Jak było ze mną?
Pierwszy raz zaczęłam się okaleczać mając 11/12 lat. Nie były to jakieś głębokie rany tylko takie "podrapania". Nie mam pojęcia czemu to robiłam, nie mam pojęcia. Później był cykl "przerwy", a prawdziwa zabawa z tym zaczęła się kiedy miałam 13/14 lat. Miałam wszystkiego dość, po prostu tego było za dużo. Problemy w domu, problemy w szkole, problemy ze znajomymi i przyjaciółmi. Były wakacje, zamknęłam się w domu, nie chciałam do nikogo wychodzić. Wtedy zaczęło się to całe gówno, depresja, zaburzenia odżywiania, no wszystko. Miałam taki wstręt do samej siebie, że no po prostu nienawidziłam swojej osoby. Kiedyś tak mocno wbiłam żyletkę w skórę, że przecięło, a wręcz rozerwało mi ją do samego mięsa. To wymagało zszycia w szpitalu, ale ukrywałam wszystko przed mamą i weszło w to zakażenie, nieciekawie było. Do tej pory mam dosyć sporą widoczną bliznę, bo jest ona taka "wypukła", że tak powiem. Ogólnie na ręce mam widoczne jeszcze kilka blizn, ale wtedy to, czy zostaną blizny nie miało znaczenia. I za każdym razem gdy coś się działo szłam do pokoju, nacinałam swoją skóre kalecząc się i patrzyłam jak krew spływa mi po ciele. Brzmi strasznie, ale ja widziałam w tym jedyny ratunek i w pewnym sensie to przynosiło ulgę. Kiedy byłam bezradna, kaleczyłam się, kiedy byłam zła, kaleczyłam się, kiedy spojrzałam kolejny raz w lustro, kaleczyłam się, kiedy ktoś podniósł na mnie głos, kaleczyłam się. To brzmi jak błahostka, nawet z mojej perspektywy czasu, ale to przez co przechodziłam było okropne. Być może trudno Wam to sobie wyobrazić. Czułam się jak takie najgorsze gówno, bo nie wiedziałam co mam robić. Na dodatek wszyscy się ode mnie odwrócili. Byłam sama, sama z tym wszystkim. Rozmawiałam z kilkoma ludźmi przez internet, ale bałam się o tym powiedzieć. Wstydziłam się. Kiedy już nadszedł ten dzień, kiedy komuś o tym powiedziałam, usłyszałam tylko "nie rób tego". A co do ta, co dadzą te słowa "nie rób tego"? Nie dadzą i nie dały nic, bo to jest w pewnym sensie jak uzależnienie. Nad tym nie da się panować. Osoba, która się samookalecza ciągle o tym myśli, więc czuje, że musi to zrobić, bo nie ma innego wyjścia. Ile bym dała wtedy za jedno "rozumiem"..

Bardzo mi żal młodych dziewczyn, które robią to "dla mody". Cięcie się to jest w pewien sposób zwrócenie na siebie uwagi i one najwyraźniej chcą to zrobić. Nigdy nie zaczynaj się okaleczać, bo to jest uzależnienie psychiczne. A ryzyko samobójstwa wzrasta u takich osób nawet o 50%.

'Co 30 sekund komuś ubywa krwi przez samotność
Co 60 sekund ktoś umiera przez brak zrozumienia'

Nigdy nie powinieneś poniżać osób, które się okaleczają. Autoagresja to jeden krok do samobójstwa. Jeśli ubliżasz lub wyśmiewasz taką osobę możesz być jej przyczyną samobójstwa. 

Jak starać się pomóc takiej osobie?

  • Nie złość się na nią i przede wszystkim nie krzycz. Wytłumacz jej spokojnie, że jest dla Ciebie ważna i bardzo nie chcesz aby się krzywdziła.
  • Nie oczekuj, że zmiana nadejdzie z dnia na dzień, ponieważ problem jest trudny i wymaga czasu.
  • Nie baw się w terapeutę. Bądź po prostu dobrym przyjacielem.
  • Nie próbuj powstrzymać jej w chwili kiedy próbuje się okaleczyć. Zaproponuj rozmowę. Spróbuj przekonać ją, że jeśli powie Ci o problemie to będzie jej lepiej na sercu.
  • I błąd, który popełnia wiele osób, nie każ obiecać jej, że nigdy więcej tego nie zrobi. Nie obiecuj swojej pomocy tylko wtedy, kiedy przestanie się kaleczyć. Nie zostawiaj jej z tym samej.
Zazwyczaj osoby, które się samookaleczają nie dają poznać po sobie, że jest coś nie tak. Wiem to po sobie. W towarzystwie pełni energii, a tak naprawdę wystarczy złe słowo, nawet w żartach, a oni biorą je sobie do serca i kiedy wracają do domu sięgają po żyletkę. Dlatego żyletka staje się najlepszym przyjacielem. Osoby chore tłumaczą sobie, że tylko ona je rozumie, bo w końcu przynosi im ukojenie. To jest też w pewien sposób "karanie siebie". No bo jeśli ktoś w żartach powie ci, że masz krzywy nos, a ty nie możesz nic z tym zrobić, pozostaje tylko okaleczanie.. Dlatego następna rada, ostrożnie dobieraj słowa w rozmowie z taką osobą.

Rady typu "będzie dobrze", "uśmiechnij się" są bez sensu. Oni nie mają powodu do uśmiechu, tak im się przynajmniej wydaje. Pomocą dla takich osób może być psycholog, czy psychiatra, ale takie osoby zazwyczaj nie biorą pod uwagę takich rozwiązań, nie chcą być brane jako osoby "nienormalne". Im tak naprawdę wystarczy sama rozmowa, możliwość wygadania się i świadomość, że mają kogoś bliskiego obok.

Jaka jest moja rada dla osób, które to robią?
Z pewnością jest Was tu parę. Przede wszystkim rada Olivera:


I tak, tak wygląda typowa żyletka osób tnących się. Przetłumaczę od razu, jakby ktoś nie wiedział, bo znam to praktycznie na pamięć haha:
"Ktoś dał mi swoją ostatnią żyletkę dzisiaj. Chciałem tylko powiedzieć każdemu kto przechodzi przez to gówno, ciecie się nie jest odpowiedzią. Też krzywdziłem siebie dawniej mając niedzieję, że to mi pomoże, ale to nigdy nie działa, to zawsze wraca 2 razy bardziej. Zaufaj mi - porozmawiaj z przyjacielem, po prostu pozbądź się tego, to pomaga bardziej niż możesz sobie wyobrazić. Możesz myśleć, że nic nie ma sensu bo nikt nie może ci pomóc ale to nie ma znaczenia - po prostu pozbądź się tego z głowy i na świecie wszystko się zmieni. To i muzyka - mam nadzieję, że my również. Jeśli kiedykolwiek poczujesz chęć cięcia się idź posłuchać sempiternal, posłuchaj słów. Wszyscy czujemy tak samo ♥" ♥♥♥
Ja niestety do tej pory się z tym borykam szczerze mówiąc. No ale cóż. Posłuchaj - na tą chwilę może to wydawać Ci się mało ważne. Blizny mogą wydawać Ci się tematem zbędnym, bo liczy się to, że zrobisz sobie krzywdę prawda? Kiedyś na pewno z tego wyjdziesz i uwierz mi na słowo, blizny oszpecają bardzo. Nawet nie waż się myśleć teraz "no i co z tego". To naprawdę wydaje się błahostką, ale tak nie jest. Wyobraź sobie, że w przyszłości Twoje dziecko zapyta się Ciebie czym są te blizny. Co mu powiesz? A jeśli będzie chciało robić to co mama/tata? Teraz pomyśl co muszą czuć Twoi bliscy. Co musi czuć Twoja przyjaciółka/przyjaciel, którzy starają Ci się pomóc, ale nie mogą? Również są zagubieni. A rodzice? Nie wiedzą co robią źle. Twoje życie jest czymś wyjątkowym. Zobacz ile osób pragnie żyć, ale chorują na nieuleczalną chorobę i zostało im kilka miesięcy życia. Jeśli ukrywasz to wszystko przed bliskimi, nie bój się i im to powiedz. Wytłumacz, że jesteś zagubiony, a chcesz już z tym przestać. Na początku mogą być wściekli, ale to będzie złość ze smutku. Z czasem zrozumieją i na pewno od razu będą starali robić wszystko aby Ci pomóc. Jeśli potrzebujesz z kimś pogadać, napisz do mnie śmiało na fb *klik* (gdyby komuś się nie otwierało, to na moim prywatnym asku jest jeszcze link). Postaram się jakoś doradzić, w końcu już wiesz, że byłam w podobnej sytuacji co Ty. Nie będę Cię oceniać, tylko postaram się pomóc. Samookaleczanie nie pomoże, w końcu gdyby pomogło to zrobiłbyś to tylko raz, a sam wiesz, że to się ciągnie i ciągnie. Nie wiem, czy ta notka komuś pomoże, bo wiele osób zwleka z pomocą i odrzuca każdy argument, ale weź sobie to do serca, przemyśl to co robisz i zobacz ile osób tym krzywdzisz, bo nie tylko siebie.

piątek, 17 lipca 2015

Czym jest dla mnie religia?

Ktoś poprosił mnie o notkę na temat, czym jest dla mnie religia. Wahałam się co do napisania tej notki, ale postanowiłam spróbować, bo czemu nie. Na wstępie zaznaczam, to jest tylko i wyłącznie moje zdania, moja opinia, mój światopogląd i nie mam zamiaru aby namawiać Cię do zmieniania swoich poglądów, więc i Ty nie namawiaj mnie do tego.

Jak większość z Was wie, nie wierzę w boga. Ale(!) nie jestem ateistką! Zapamiętajcie to, bo dostaje dużo wiadomości i pytań z tym, czy nią jestem. Nie, nie jestem, ponieważ wierzę w przeróżne zjawiska paranormalne, a ateista nie wierzy w nic. O zjawiskach paranormalnych może napisze coś na końcu, się zobaczy. :)

Dlaczego nie wierzę w boga?
Nie wierzę w coś na co nie ma dowodów. Nie działają na mnie bajeczki takie jak biblia, czy słowa wygłaszane w kościele. Według mnie to stek bzdur. A skoro już przy biblii. Większość osób wierzących nawet jej nie przeczytała, co powinna zrobić, ironia. Ciekawe cytaty z biblii:

Takich cytatów jest wiele. Kiedyś wstawiałam cytat gdzie jest napisane, że niepełnosprawni są skazani na potępienie, a do gwałtu każdy ma prawo. Idiotyczne. 

Nie mogę zrozumieć dlaczego na całym świecie codziennie umiera po kilkaset niewinnych ludzi, np dzieci, czy ludzi, którzy mieszkają na terenie gdzie toczy się wojna. Właśnie, nie mogę zrozumieć dlaczego facet mieszkający w niebie, który nas tak kocha nie próbuje powstrzymać zamieszek na świecie, a wiadomo, że wojny toczą się praktycznie wszędzie. 

Ironia? Ironia. 


Na świecie jest czczonych miliony bogów, a Ty wierzysz tylko w jednego z nich. Dlatego ja nie wierzę w twojego boga. I tak jak mówił Oli w jednej z piosenek "oddam pokłon twojemu królowi, kiedy się ujawni" i tego się trzymam ;) Nie będę klękać przed obrazkiem, bo dla mnie to głupota. 
Nie, nie chodzę do kościoła. Nie, nie mam bierzmowania i mieć nie będę. Tak, moja rodzina wie, że nie wierzę. Nie wstydzę się tego, to wręcz powód do dumy.

Z mojego punktu widzenia to wszystko jest po to aby ludziom się lepiej żyło. Aby dać im jakąś obietnicę, że kiedy ich życie dobiegnie końca, zakładając, że żyli zgodnie z regułami boga, trafią do nieba, a tam czeka ich lepsze życie. Myślę, że ludzie wierzą, bo po prostu potrzebne im coś, w co mogą wierzyć, bo życie bez wiary może być trudne. Ja nigdy nie będę wierzyć w boga. 
Dobra, ale przecież wierzysz w np miłość, przecież to jest to samo, a jej też nie możesz zobaczyć
Miłość mogę poczuć. Mogę porozmawiać z człowiekiem, którego kocham, mogę go dotknąć, zobaczyć. Boga nie mogę zobaczyć, nie mogę go dotknąć, nie mogę z nim porozmawiać. Otóż to.

A co według mnie jest po śmierci?
Reinkarnacja. Czyli drugie życie w innym wcieleniu. Polecam obejrzeć:


A w co wierzę?
W zjawiska paranormalne, tak jak pisałam. Wierzę w duchy, zjawy, demony. Powiem więcej, reinkarnacja i opętania to tak jakby moje zainteresowania. Haha, serio, mam na tym punkcie jakiegoś bzika. Uwielbiam horrory o opętaniach, filmy dokumentalne i wszystko. Jestem zafascynowana historią Anneliese Michel, na której temat został nakręcony horror "Egzorcyzmy Emily Rose". Jeśli ktoś nie wie kim była Anneliese to wyjaśnie tak w skrócie. Była ona bardzo wierzącą dziewczyną, ale to bardzo. Pochodziła z Niemiec. Została opętana przez dużą ilość demonów. Było to 'największe' opętanie w historii kościoła. Nawet polscy księża byli w to zamieszani. Anneliese została poddana wielu egzorcyzmom, niestety nie udało się. Ze względu na wstrząsające zdjęcia dodam je w linkach. Tak wyglądała przed opętaniem: *klik* a tak po *klik*  *klik*  *klik* Jeśli ktoś byłby zainteresowany to tutaj polski film dokumentalny na temat jej przypadku. W filmie są puszczone dźwięki z egzorcyzmów gdzie słychać przemawiające przez usta Anneliese demony 


A więc no, to byłoby na tyle. Trochę Wam przybliżyłam siebie :) I przypominam, nie próbuje nikogo przekonać na moje poglądy, jeśli uważasz, że twój bóg istnieje to jest ok i nic mi do tego. xx